Przez przeszło 2 tygodnie autor poniższego blogu wyjechał na testy… (ok, może nie testy były najważniejszą częścią wyjazdu) 2016 Jeepa Cherokee Trailhawk.
Testy te były prowadzone na bezdrożach półwyspu Baja Kalifornia. Jeep przejechał wiele tysięcy kilometrów w warunkach często ekstremalnych. Przepiękny, należący do Meksyku półwysep to miejsce, na którym odbywają się między innymi słynne, konkurencyjne dla rajdu Paryż – Dakar rajdy samochodów terenowych – Baja 1000.
Półwysep ten ma długość około 1,000 mil i jest w dużej części pusty i nie zamieszkały. Jedyne większe miejscowości to Tijuana, Mexicali, Tecate, San Felipe i Ensenada u jego nasady oraz La Paz i słynny kurort na samym końcu – Cabo San Lucas. Przez cały półwysep wiedzie asfaltowa szosa długości 1680 km. Oprócz kurortu San Cabos półwysep jest znany jako miejsce, gdzie na jego lagunach wylęgają się szare wieloryby. Znany jest również ze słynnych rysunków naskalnych w górach San Francisco de la Sierra i dosłownie setek dzikich plaż po obu stronach – Pacyfiku i lazurowego Morza Corteza.
Jego niesamowita różnorodność krajobrazowa obejmują również sosnowe lasy w Parku Narodowym Sierra de San Pedro Martir ze szczytem Picho del Diablo i jednym z 3 miejsc na świecie, gdzie obserwatorium astronomiczne nie ma prawie żadnych zanieczyszczeń od miejskich świateł. Oprócz tego znajdziemy tam przepiękne górskie karkołomne drogi, pustynne tereny, gdzie temperatura przekracza 52 stopnie Celsiusza i zagubione, dalekie wioski rybackie, gdzie dojazd jest możliwy tylko samochodem z napędem na 4 koła.
Jak w tym wszystkim spisywał się Jeep? – Bez zarzutu! Nigdy się nie przegrzał nie zepsuł, klimatyzacja wytrzymywała 127 stopni przez parę godzin, górskie wertepy i jazdy po dzikich, piaszczystych plażach. Nie zużył nawet grama oleju (Mobil One) i w (prawie) nie naruszonym stanie wrócił do domu. Napisałem prawie, bo kilka rys na lakierze niestety się pojawiło…